Nie robię postanowień noworocznych.
Nie dlatego, żebym uważała, że są głupie, po prostu nie mam
tego w zwyczaju. Rozpoczęcie nowego roku nie popycha mnie do zmian,
wywołuje raczej melancholijny nastrój i lekką nostalgię. Dokonuję
podsumowania moich osiągnięć, wspominam najpiękniejsze chwile, przypominam sobie czego się
nauczyłam, jakie książki przeczytałam, jakich poznałam ludzi,
jakie utwory grały mi w duszy. W 2013 zakochałam się w piosence z "Hobbita".
Poza tym, każdego roku, piszę do
siebie list i ukrywam go w książce. Opisuję moje obecne emocje,
przeżycia, nadzieje. Kiedy wyjmuję go, po dwunastu miesiącach
czekania, jestem bardzo ciekawa, co chciałam sobie przekazać, co
stało się z ludźmi, którzy byli mi wtedy bliscy, czym się
zajmowałam i w jaki sposób myślałam o przyszłej sobie.
Nigdy nie planuję Sylwestra, a i tak
zwykle nie siedzę sama w domu. Nie mam parcia na to, żeby akurat
tej nocy odbyła się impreza mojego życia. Jedyne, co jest dla mnie
wyjątkowe to fajerwerki. Te małe pociski, które wzbijają się w
niebo, by rozbłysnąć się na jego tle pięknymi barwami. Uwielbiam
na nie patrzeć. Mogłabym to robić godzinami. Tak, nie mam psa.
E.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz