Do mojego znajomego dramaturga pewna dziewczyna przysłała swoje dwa dramaty z prośbą o ocenę. Mimo, że uważał, że nie są to zbyt udane dzieła, nie powiedział jej tego. Poświęcił im trochę czasu i odpowiedział jej, że mogłaby spróbować swoich sił w innej formie literackiej. Okazało się, że trafił w dziesiątkę. Dziewczyna ta wcześniej pisała opowiadania i postanowiła się temu poświęcić. Znajomy nie zmienił zdania na temat jej twórczości, ale ucieszył się, gdy się dowiedział, że jej opowiadanie zostało opublikowane w lokalnej gazecie.
Niedawno wracałam z moimi znajomymi z pubu i chcieliśmy coś przekąsić, więc każdy kupił sobie coś do jedzenia i poszliśmy na przystanek. Stoimy, czekamy, ja spokojnie jem sobie kebaba, rozmawiamy, nikomu nie przeszkadzamy. W pewnym momencie podszedł do nas jakiś facet i zapytał, czy smakuje. Nie spodziewając się żadnej negatywnej reakcji, powiedziałam, że tak. W odpowiedzi usłyszałam, że jestem gruba, brzydka i nikt się nie będzie chciał mnie całować. Dowiedzieliśmy się także, że ten pan, jako wnuk Hitlera, gorliwie popierałby jego politykę i chętnie wysłałby mnie do obozu koncentracyjnego. Po interwencji mojego kolegi, intruz odszedł, jednak nie obyło się bez gróźb z jego, intruza, strony.
Widzicie różnicę? Pierwsza sytuacja zbudowała zadowolenie i była motywacją do rozwoju. Mało brakowało, żeby stała się niszcząca. Wystarczyłoby, żeby mój znajomy miał zły dzień i w odpowiedzi na zapytanie nieznajomej dziewczyny, odpisał, że jej dramaty są do niczego, i żeby lepiej zajęła się czymś innym. Zaś druga sytuacja spowodowała tylko nerwy, poczucie winy, złość, chęć odwetu. A mogłoby do niej w ogóle nie dojść.
To nasz codzienny wybór, czy będziemy budować, czy niszczyć. Cokolwiek wybierzemy, tym samym odwdzięczy się wobec nas świat. To machina, którą możemy napędzać zarówno złem, jak i dobrem. Ja dążę do tego, żeby tę machinę napędzać dobrem, a Ty?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz