niedziela, 20 lipca 2014

Po drugiej stronie tęczy

Nigdy nie miałam problemów z nietolerancją. Może to kwestia wychowania, może tego, że swoje w życiu przeszłam i gdyby nie mój charakterek i miłość do ciętej riposty to nie wiem co by ze mną teraz było. A może to po prostu taki charakter.
Ludzie, który mnie znają wiedzą, że potrafię być bardzo wredna. Potrafię komuś mocno dogryźć, ale nigdy osobie, która nie jest godnym przeciwnikiem. Nigdy osobie słabej, nigdy złośliwie. Mam słabość do ludzi, którzy z jakiegoś powodu są inni. Ludzie generalnie mnie ciekawią i fascynują, a jeśli ktoś już na pierwszy rzut oka mocno się czymś ode mnie różni to ta ciekawość jest jeszcze większa, a sympatia rośnie.
źródło
Nie rozumiem ludzi nietolerancyjnych. Nie rozumiem jak można oceniać kogoś po kolorze skóry, po religii, poglądach czy orientacji seksualnej. To wszystko to część nas. Równie dobrze moglibyśmy zacząć ludzi segregować po kolorze oczu albo ulubionym gatunku filmowym. Przecież to bez sensu.
Ale jest jeszcze coś gorszego niż nietolerancja. Krytyka. Obelgi. Zwyczajne znęcanie się i krytykowanie ludzi.

Byłam świadkiem, a właściwie uczestniczką sytuacji w której mężczyzna na ulicy po prostu podszedł i zaczął hejtować z góry na dół. Najpierw znalazł sobie jeden powód, potem drugi. Pewnie gdyby miał więcej czasu, znalazłby i kolejne. A wiecie co jest najbardziej przykre? Że on po prostu chyba chciał wyrzucić z siebie swoje złe emocje i przelać je na drugiego człowieka. A każdy powód jest dobry. Z wykorzystaniem swoich jakże interesujących poglądów, wyżył się na obcych ludziach. Ktoś tu ma chyba problem sam ze sobą.

Marzy mi się świat w którym ludzie będą cenić w sobie różnorodność. A na dodatek akceptować siebie, by nie musieć podnosić swojego ego na innych ludziach.
Daria

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz