Uwielbiam gry planszowe. Zresztą, kto ich nie lubi?
Oto szóstka moich faworytów :)
- Dix itJak jeszcze nie znasz, to poznaj. Idealna gra na skojarzenia – pozwala poznać się bliżej. Tutaj liczy się wyobraźnia i zwariowane historie. Co prawda, w ogóle nie ogarniam systemu punktowego, ale przyznawanie punktów według własnego uznania też jest niezłą zabawą. Zresztą na planszy nawet nie ma mety. To nic, bo największym plusem tej gry jest niesamowita grafika. Kiedyś wytapetuję sobie pokój tymi przepięknymi obrazkami na kartach. No i pionki wymiatają! (Są w kształcie króliczków!)
- DoubleNie wiem, czy można tę grę zaliczyć do planszowych, ale co mi tam. To nie jest zwykłe porównywanie obrazków, to walka! Zwykle dochodzi do iście dantejskich scen – szczególnie w większym towarzystwie! Poza tym w Double można grać na wiele różnych sposobów i to jest w niej cudowne – bardzo ciężko jest się nią znudzić.
Źródło obrazka - TwisterGdyby ktoś miał wątpliwości – to jest gra planszowa, jedynie plansza ma nadzwyczajnie duże rozmiary. Sprawdza się na nocnych babskich imprezach, bo wtedy można w nią grać w piżamach. W dodatku spala się niezłą ilość kalorii i ćwiczy mięśnie brzucha, które aż bolą ze śmiechu.
Źródło obrazka - Jenga
Może to nie gra planszowa, ale na pewno jedna z moich ulubionych. Tutaj potrzebna jest niezachwiana ręka (alkoholicy odpadają!) i niczym niezmącona koncentracja. Lecz jak tu się skupić kiedy inni gracze dmuchają na ledwo stojącą wieżę albo próbują obrócić stół, na którym stoi? Temu podoła tylko mistrz zen!
Źródło obrazka - ScrabbleKiedy przychodzi czas na klasykę, przychodzi czas na odwieczne Scrabble. Ileż to się nie rozegrało pojedynków wśród rycerzy, którzy chcieli udowodnić, że to właśnie oni najlepiej władają ostrym słowem. Ileż to śmiałków poległo na tej planszy. Na szczęście, nie z mojej ręki.
Źródło obrazka - RummikubTa gra kojarzy mi się z rodzinnymi wieczorami, niedzielą, śmiechem, rozmowami przy stole. Tymi cudownymi chwilami, kiedy pod maską rywalizacji kryje się wzajemna sympatia. Tymi małymi ukłuciami szczęścia, gdy wymyślam idealny układ dla moich mydełek (tak nazywam te kostki, klocki, no wiecie co – po prostu mydełka). I tym uczuciem bezsilności i niemocy, kiedy ktoś przede mną popsuje mi plany. Dla mnie to nie tylko zwykła gra oparta na karcianym remiku, ale także katalizator emocji.
Źródło obrazka
E.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz